Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze byłem zwykłym progamistą C/C++, przeczytałem eseje Paula Grahama o Lispie. Potem dodałem do tego Richarda Garbriela i wsiąkłem. Chciałem być jak oni, chciałem poznać to niesamowite narzędzie, jakim (rzekomo) był Lisp.
Zacząłem powoli uczyć się tego stylu. Programowanie funkcyjne, niezmienne dane, REPL, składnia oparta na S-expresions, i wreszcie makra. Przekonałem się do tych technik, zobaczyłem ich wartość, zinternalizowałem je i są teraz podstawą tego, jak myślę o programowaniu.
Ale mądrzy ludzie – poza wspomnianymi także np. Alan Kay i Joe Armstrong – dobrze mówią o rzeczach, których jeszcze sam nie poznałem. O permanentnym image'u z kodem, o żywym środowisku, w którym nie uruchamiamy swoich programów, ale raczej wchodzimy z nimi w interakcję. Nie tylko Lisp (w dowolnych odmianach), ale także Smalltalk i Erlang.
Nie zawiodłem się na tym, czego nauczyłem się od wymienionych mądrych ludzi, ale zatrzymałem się w pół drogi. Może czas przejść tą ścieżką do końca, wysłuchać wszystkiego, co mają do powiedzenia, spróbować na własnej skórze tych wspaniałości, o których mówią.
Pisanie codziennie, »dzień 4«
=> Wstecz This content has been proxied by September (3851b).Proxy Information
text/gemini; lang=pl_PL